niedziela, lipca 29, 2012

Mniej niż 100

Nie, ja nie zamierzam schodzić ze stanem posiadania do tak niskiego poziomu. Nie mam takich potrzeb - a i nie chcę narzucać minimalizmu bliskim. Sama wymagana szkolna wyprawka to gigantyczny stos przedmiotów.

Zawiozłam koleżance ogromne torbiszcze ciuchów po Dużej, w zamian dostałam reklamówkę ubrań dla Małego. Zawiozłam też pokutujące w szafach plecaki i wielki koc, którego nigdy nie użyłam.

W szafach zaczyna być przewiewnie.

Kupiłam wczoraj Wyborczą. Usprawiedliwiam się, że oprócz mnie jeszcze 5-6 osób ją przeczyta. W "Wysokich obcasach" reportaż o minimalistach. W większości pojedynczy, samorządni, niegromadni. Mogą wejść w to głębiej, bardziej.

Mnie wystarczy skala mini.

2 komentarze:

Olga Cecylia pisze...

Czytając ten tekst w Wyborczej w sobotę pomyślałam sobie: żadna z tych osób opisanych w artykule nie ma dzieci... :-P

Autumna pisze...

Nie ma dzieci i chyba nie ma hobby, a w każdym razie takiego wymagającego akcesoriów. Oraz mało gotuje.
Nadmiaru gratów nie lubię i nie mam oporów przed wyrzuceniem/oddaniem/przehandlowaniem zalegających rzeczy, ale bez przesady. Trudno o minimalizm, jak się szyje, dzierga oraz np. piecze ciasta, niekoniecznie wszystkie w jednej formie, w postaci prostokątnego placka...