środa, maja 20, 2009

Pozwolę sobie pęc...

...ze śmiechu.

"Przed ślubem:

Ona: Cześć!!!
On: No nareszcie, już tak długo czekam!
Ona: Może chcesz, żebym poszła?
On: Nie! Co ci przyszło do głowy?
Ona: Kochasz mnie?
On: Oczywiście! Cały czas!
Ona: Czy mnie kiedyś zdradziłeś?
On: Nie! Nigdy! Dlaczego pytasz?
Ona: Chcesz mnie pocałować?
On: Tak, cały czas mam na to ochotę!
Ona: Czy byś mnie kiedykolwiek uderzył?
On: Zwariowałaś? Przecież wiesz, jaki jestem!
Ona: Czy mogę ci zaufać?
On: Tak.
Ona: Kochanie...

Siedem lat po ślubie: czytaj od dołu w górę .."

Przeczytane u Młodej Pisarki

Po 6 latach na forum nadal nie przestaje mnie zadziwiać

że są ludzie, którzy nigdy nie uwierzą w antybiotyki czy szczepienia i inne, naukowo udowodnione, przebadane, wypróbowane na milionach ludzi, wiarygodne metody -

a wystarczy im minuta i przeczytanie kilku podejrzanych stron w necie, żeby natychmiast, bez mrugnięcia okiem, całkowicie i bezgranicznie uwierzyć w [bzdury].
Tu całość!

Mnie też to wszystko zadziwia. I dlatego wrzucam tu linkę i cytat, zeby nie zapomnieć o zdrowym rozsądku.

wtorek, maja 19, 2009

Straty taty


No cóż, straciłam bezpowrotnie ponad dwie godziny życia - za to w jakich okolicznościach! Wśród obrazów, muzeów, kaplic i tajemniczych znaków...
Nie da się ukryć, że dobre książki, a przynajmniej niezłe, niekoniecznie pozwalają się dobrze sfilmować. Co z tego, że kwiat aktorstwa, że muzyka anielska, że fabuła dobra, że wnętrza cudowne, jeśli clou znika w obrazach, bo da się oddać tylko w słowie - i to słowie pisanym.
Tak, "Kod Leonarda da Vinci" Dana Browna czytał się bardzo potoczyście, zgrabnie i wciągająco opisane wydarzenia splatały się w rozważaniami nieco bardziej intelektualnymi... A film wygląda, jakby ktoś próbował ułożyć cały obrazek z niekompletnego zestawu puzzli.
Nie wiem, czy zaryzykuję "Anioły i demony". Nawet pomimo Toma Hanksa, który zaskakująco świetnie sprawdził się w roli profesora Langdona. I który ma na pieńku z Watykanem (jakie to urocze i przydatne marketingowo).

poniedziałek, maja 18, 2009

Z Forum Humorum

ardal: Przepraszam, a "dyslekcja" to niechęć do lekcji ?

nessie-jp: Otóż to :) Oprócz tego cierpię jeszcze specyficznie na dysmatematykę i
dysgeografię (ze szczególnym naciskiem na dysrzeki i dysdopływy), a naukę
lubianego przedmiotu, jakim jest historia, zawsze utrudniała mi przykra
przypadłość, jaką jest daleko posunięta dyschronologia...

A ja mam dyschemię ze szczególnym naciskiem na dysroztwory oraz dysfizykę, a dokładniej dystermodynamikę ;)

niedziela, maja 17, 2009

sobota, maja 16, 2009

Dialogi domowe

{Dziecina} Mmm, jak ja lubię spaghetti, to moja ulubiona potrawa!
{On} No, ja też lubię spaghetti. Jedna z moich ulubionych rzeczy do jedzenia.
{Ja} A jakie są te inne ulubione?
{On} Wszystko, co ty ugotujesz, kochanie.
{Ja} (w duchu) Jasne, zwłaszcza pizza z pizzerii X.

Chwilę wcześniej:
{Ja} Czy wiesz, że za miesiąc stuknie nam 12 lat bycia razem?
{On} A ty z każdą chwilą lepsza, jak wino.

Co on przeskrobał? ;)

środa, maja 13, 2009

Krótkie pytanie

Czy małżeństwo zawarte z osobą chorą psychicznie, gdy ta choroba jest utajona przed małżonkiem nie jest nieważne?
Wobec czego czy zasadnicze zagadnienie mojej ukochanej Jane Eyre nie jest kompletnie pozbawione sensu - a pan Rochester mógł spokojnie żenić się z Jane?

wtorek, maja 12, 2009

Political Correctness?

Erotyczny spot obraża kobiety
I pomyśleć, że mnie się wydawało, że dziwna jest reklama robiąca głupka z faceta. Sami popatrzcie na jego minę w tej reklamie...

Skąd tyle rozwodów?

Znalazłam na emamie:


kasia191273 napisała:

Schizofrenia oczekiwań.

Chcemy miłości szalonej, ekscytującej, jak grom z jasnego nieba i żeby ten grom trwał całe życie.

Jednocześnie rodziny jak z opowieści babci: z gromadka dzieci, z pachnącym ciastem, z mężem utrzymującym dom.

Własnego rozwoju zawodowego, robienia kariery i niezależności.

I pewnie jeszcze paru innych sfer, a wszystkie oczywiście naraz.

Sama nie wiem, jak się w tym odnaleźć, ale sądzę, że kiedyś , kiedy ludzie tych oczekiwań mieli mniej, żyło się łatwiej i zgodniej.

Tylko że czasu zawrócić się nie da.



A ja dodam od siebie, że często te "oczekiwania" nie są oczekiwaniami naszymi a wmówionymi nam przez otoczenie. Jak się nie zresetujesz z koleżankami raz na miesiąc to jesteś pod pantoflem chłopa, jak nie pracujesz to jesteś kurą domową / utrzymanką, jak nie masz dzieci, jesteś niepełną kobietą...
I dziw się człowieku, że tak źle jest ci czasem na świecie.

poniedziałek, maja 11, 2009

Co się stało z Mary i Kitty?

Jak potoczyły się losy Miss Bingley? I za kogo wyszła za mąż Miss Darcy?
No tak, znów wsiąkłam, przyznaję się z ręką na sercu. Przychodzi lato, a ja od razu ruchem niewymuszonym myk! I Jane Austen na tapecie.


"Pride and Prejudice" przerobiłam już tyle razy, że fragmentami mogę z pamięci.


"It Is a Truth Universally Acknowledged, That a Single Man in Possession of a Good Fortune, Must Be in Want of a Wife."

Co takiego jest w Jane Austen, czego nie ma w Bolesławie Prusie? Co sobą reprezentuje Charlotte Bronte, że Orzeszkowa jej do pięt nie sięga? Czemu Emily Bronte jest lepsza od Nałkowskiej?


Chciałabym móc powiedzieć, że to coś więcej ponad fakt, iż polscy pisarze dziewiętnastowieczni (celowo porównuję Austen i Bronte do naszych późniejszych twórców, w romantyzmie to w ogóle nie ma o czym gadać, poza "chłopcem pięknym i młodym" czy innym tam Konradem tym lub owym) są tylko nazwiskiem gorsi, że Polacy lubują się w zagraniczności. Ale obawiam się, że to jedyne wyjaśnienie. Antypatia do lektur aż bucha z każdego (nie wyłączając piszącej te słowa) tylko dlatego, że lektury TRZEBA czytać. A Austen polecają mi przyjaciółki. Do niedawna ludzie bulwersowali się, że młodzież czyta bryki, że nie czyta, a ogląda filmy na podstawie powieści "do zmęczenia" na lekcje polskiego. Potem, że słucha audiobooków.


Teraz jednak poszli o krok dalej w odmóżdżaniu się/unikaniu wysiłku.


W sieci znaleźć można audiobooki (książki dźwiękowe) nie z treścią takiego "Potopu" czy "Quo vadis" ale... Audiobooki bryków. Streszczenia w formie dźwiękowej.


Szukając czegoś fajnego do posłuchania przy mocno manualnych zajęciach trafiłam na audiobryki.


I z całą mocą stwierdzam, ze nic mnie nie zdziwi.






No, chyba że nagle czytanie lektur stanie się MODNE. Wtedy nastąpi koniec świata, rozewrą sie niebiosa i takie tam pomniejsze atrakcje dotkną maluczkich.





Ale zaraz, czekajcie. A jakby tak nie zmuszać? E, nie, głupstwa mi chodzą po głowie, wszak uczeni niezmuszony do czynności, czynności tej nie wykona albowiem puste są jego zwoje mózgowe. Tako rzecze MEN i macki jego.

czwartek, maja 07, 2009

Klik! Kobieta Nieprasująca ma podobny problem.
Otóż Wasza na zawsze Truscaveczka również cierpi na podobną przypadłość. Fakt faktem, przepracowywać się nie lubi, jednak zawsze cierpi, kiedy jej działania nie mają Wyższego Sensu. Spacer dla spaceru? O, nie! Trzeba mieć na trasie jakieś punkty obowiązkowe (a to jakiś sklep, a to odległa biblioteka). Siedzenie na placu zabaw z Młodzieżą? Never! No, chyba że z audiobookiem w uszach i drutami w rękach.
Bo Truscaveczka nie umie być sama ze sobą i nie potrafi typowo odpoczywać. Żadnego relaksu na maksa, żadnej bezczynności - to męczące bardziej od wysiłku. Żadnych technik relaksacyjnych - bo są bardziej wkurzające od rzeczywistego źródła stresu.
Najlepiej się bowiem odpoczywa coś robiąc, czyż nie?

środa, maja 06, 2009

Wspaniała perspektywa

{Ja} ...i kredyt mamy rozłożony na 30 lat...
{Ona} więc musisz z chłopem jeszcze tyle wytrzymać?

O, cholera, ale mam pecha ;)

wtorek, maja 05, 2009

Zwinęłam ładnie słuchawki do komórki z zestawem głośnomówiącym i włożyłam starannie do czegoś, kątem umysłu zdając sobie sprawę "nie znajdę ich w takim miejscu". Miałam rację, jak zwykle.
Gdyby ktoś się natknął na bezpańskie słuchawki stereo do Nokii, to uprzejmie przypominam, ze stęskniona właścicielka czeka. Nie dają się przekupić, nie należy też im wymyślać nowego imienia. Ze starym czują się zupełnie nieźle.

Zaćmienia umysłowe chodzą jednak parami.
Coś mnie podkusiło do upieczenia chleba bez zakwasu. Gdyby ktoś reflektował na bułkę tartą bez tarcia, zapraszam.

poniedziałek, maja 04, 2009

Moje ulubione miasto?

Znów w akcji

Ciekawe, że ludzie nie reagują nawet zadzwonieniem po policję :/
Nb. jak wygląda dzwonienie na policję z komórki? Czy 112 mnie przekieruje do centrali alarmowej w moim mieście? Czy 200 km dalej? Jeszcze pamiętam zawaloną halę na wystawie gołębi i niemożność dodzwonienia się na telefon alarmowy.

niedziela, maja 03, 2009

Poranne ócz przetarcie

Co może obudzić człowieka o 6:20 rano w sobotę, 2 maja (przypominam, święto flagi ustanowione przez niezapomnianego Ola K.)?

a) ptasie trele

b) dziecina łażąca po mnie

c) administracja przycinająca drzewa piłą łańcuchową

"Czy panowie muszą tak napierdalać od bladego świtu?! Że nie podbijam karty na zakładzie o siódmej rano, to już w waszym robolskim mniemaniu muszę być nierobem?! Już możecie inteligentowi jebać po uszach od brzasku! Żeby se czasem kałamarz nie pospał godzinkę dłużej kapkę od was, skoro zasnął dopiero nad ranem! I żeby się kompletnie spalił w blokach już na starcie! Grunt, że, kurwa, inteligent załatwiony na dzień cały! Wrócicie napierdalać jak siądę do pracy"
Dzień Świra oczywiście.
Komuś cegła upadła na głowę - zapewne z jakiegoś powodu...