Końca świata nie było.
W kinie byłam 2 razy - na Nietykalnych z PanemMężem i na Epoce Lodowcowej z Miss.
Przeczytałam 48 książek, w tym kilka po raz kolejny.
Zaczęłam pieluchować wielorazowo i przestałam się katować dietą eliminacyjną, choć Panicza nadal karmię. Przestałam też nosić Panicza, bo się za ciężki zrobił ;)
Posłałam Miss do szkoły. Gdzie ją nauczono już, że za każdą pierdołę należy się ocena, bez oceny praca nieważna.
Wyrzuciłam trylion niepotrzebnych rzeczy, wyrzucę jeszcze zylion.
W święta spaliła się nam instalacja elektryczna i to okazało się najfajniejszym wspomnieniem dzieci - latarki, świeczki, brak tv i 1001 pomysłów na zabawę :)
To był piękny rok :)
1 komentarz:
z tym końcem świata jak zwykle podpucha... a miałam nadzieję ;-)
uściski i szczęśliwej Trzynastki!
(nienawidzę wpisywać tych cyferko-numerków i udowadniać cokolwiek, dlatego mało komentuję ;-))
Prześlij komentarz