Nie wiem, dlaczego wcześniej nie oglądałam tego serialu, naprawdę. Ale cieszę się, że teraz nadrabiam zaległości.
Wszelkie informacje na temat serialu można znaleźć na IMDB, więc nie będę tu się rozpisywać.
Ujmuje mnie w nim kilka rzeczy.
* Soczystość postaci. Po setkach papierowych, "napisanych" bohaterów w polskiej telewizji, po tysiącach Pięknych i Bezwzględnych Kobiet na Stanowiskach i Gapowatych Techspecach Podbijających Serca Piękności dostarczanych wprost z USA, nareszcie widzę ludzi, którzy na ekranie żyją. Nie tylko na poziomie dialogów - każdy ruch, mina, gest są sensowne, przemyślane i realistyczne, każdy znaczący czyn okupiony stosowną radością czy rozterką.
* Uniwersalność a jednocześnie historyczność historii, przemian zachodzących w świecie.
* Scenografia i kostiumy, och!
Co chwilę usiłuję określić, kto jest moją ulubioną postacią, ale to niemożliwe - ciągle dzieją się rzeczy, które zmieniają pogląd na bohaterów serialu.
Na pewno jednak stałe uwielbienie żywię dla Pana Batesa i Anny. To piękna para, realistyczna miłość i nareszcie ludzie, którzy jednak uważają szczerość za podstawę związku.
Nie mogę nie wspomnieć o jeszcze jednym, o potwornej wtopie scenografów!
Ethel, jedna z pokojówek, robi na drutach w jednej ze scen sezonu 2.
Ze współczesnego, przemysłowego motka! Nie z kłębka!
Straszne >.<
1 komentarz:
:-D no fakt, straszne!
o "Downton Abbey" już wyczytałam wiele dobrego, ale jeszcze się nie zebrałam, na razie czekam. póki co patrzę na Małaszyńskiego w "Twarzą w twarz". całkiem niezły serial i bardzo przystojni faceci tam grają ;-) można sobie łypać bez przykrości znad robótki ;-]
Prześlij komentarz