Słowo za słowem.
Myśl za myślą.
Nałogowo i nieuleczalnie. Piję litrami herbatę i przewracam kolejne strony. Przez dłuższy czas książki były mi obojętne, a teraz?
Czasem dopadają mnie myśli autorów, atakują znienacka i trzymają na muszce wołając "Myśl! To nie boli!".
Lapidaria, Ryszard Kapuściński |
"- Czy musisz wszystko zrozumieć? Uszanuj obecność tajemnicy. To, co niewiadome, nadaje rzeczom głębi." |
Kiedy spotykają mnie rzeczy dobre, przyjmuję je, jakimi są. Skoro są dobre, po co rozdrabniać je i przeszukiwać. Ale gdy dotyka mnie przykrość, cierpienie, zło - och, ileż energii trawię wówczas by je zrozumieć. Tak jakbym dzięki dogłębnemu zrozumieniu potrafiła cofnąć to, co mi się przydarzyło.
A nawet na przyszłość się nie uchronię - bo nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
Mimo to umysł próbuje jakoś desperacko trzymać się na powierzchni, chwytając się brzytwy myślenia. Racjonalizując co się da, stara się nie dać cierpieniu.
A ono i tak go dopada.
Ot, słabość ludzka - nie umiem powstrzymać się od myślenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz