G (koleżanka z pracy): Jadę na miasto, kupić ci truskawek?
On: A nie, dzięki, żona ma uczulenie.
G: Ale zjesz sobie w pracy, żonie nie musisz nieść.
On (śmiertelnie poważnie): No tak, zjem sobie w pracy, wrócę do domu, dam żonie buzi i co? Brzuch ją będzie bolał! A co za pożytek z takiej żony z bólem brzucha?
G (w myślach): Z tym człowiekiem nie się dogadać.
A ja muszę! Codziennie! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz