Ona: Poszukując argumentów ZA zimą doszłam do wniosku, że w sumie wolę ten śnieg i mróz, i całą resztę niedogodności, niż 10centymetrowe pająki, skolopendry, jadowite węże i całą resztę tego ciepłolubnego towarzystwa. Więc niech już będzie.
PS wyjaśniające Ona mieszka w polskich górach ;)
wtorek, grudnia 14, 2010
poniedziałek, grudnia 13, 2010
Zgroza
On (Śmiertelnie Poważnym i Refleksyjnym tonem): Moja droga...
Ja (ze zgrozą): Tak, co się stało?
On (z namysłem, powoli): Myślę, że ... musimy na święta kupić korniszony.
czwartek, grudnia 02, 2010
Dziwny wieczór
21:37 gwałtowne i mhhhhroczne walenie do drzwi - On poszedł, łypie przez wizjer i nie otwiera. Po chwili walenie ponowne. On desperacko otwiera drzwi i słyszy:
- Siem nie bać, siem nie bać, to nie opłatki, to ja.
Za drzwiami stoi facet po 50, czapka nasunięta tylko na czubeczek głowy trzyma mu się tylko siłą woli.
- Paczka dla Katarzyny.
Ja odłożyłam Igora, podchodzę do drzwi. Facet każe mi się podpisać na druku adresowym (ke??), a następnie wyciąga nóż introligatorski i zaczyna rozbebeszać paczkę.
- Ostrożnie muszę - mówi - żeby tych kalesonów nie pociąć.
Po czym wręcza mi zawartość paczki (moje kupione na allegro spodnie dresowe) i oddala się w siną dal,
pozostawiając mnie z opadem szczęki i brechtającym się mężem za plecami.
Gdyby nie spodnie w garści uznałabym, że mam haluny, jako żywo.
- Siem nie bać, siem nie bać, to nie opłatki, to ja.
Za drzwiami stoi facet po 50, czapka nasunięta tylko na czubeczek głowy trzyma mu się tylko siłą woli.
- Paczka dla Katarzyny.
Ja odłożyłam Igora, podchodzę do drzwi. Facet każe mi się podpisać na druku adresowym (ke??), a następnie wyciąga nóż introligatorski i zaczyna rozbebeszać paczkę.
- Ostrożnie muszę - mówi - żeby tych kalesonów nie pociąć.
Po czym wręcza mi zawartość paczki (moje kupione na allegro spodnie dresowe) i oddala się w siną dal,
pozostawiając mnie z opadem szczęki i brechtającym się mężem za plecami.
Gdyby nie spodnie w garści uznałabym, że mam haluny, jako żywo.
Subskrybuj:
Posty (Atom)