Obejrzeliśmy (w końcu!) "Autora-widmo" Polańskiego.
Nie będę rozpisywać się o fabule, bo przecież wszystko można znaleźć na Folmwebie czy Imdb. Jeśli chodzi o napięcie, Polański rozegrał to świetnie. Muzyka, dopasowana do tętna, też zrobiła swoje.
Zastanawiałam się tylko ciągle, czemu główny bohater tak uparcie dążył do śmierci? Czemu robił to, co robił,, jednocześnie chlapiąc językiem na prawo i lewo?
PanMąż mówi, że dostrzega u Polańskiego obsesję książki. I że Autor-widmo bardzo przypomina mu "Dziewiąte wrota". Może jest coś na rzeczy? Corso też nosił książkę w torbie na ramię, o ile pamiętam, i bzykał się z wiedźmą ;)
1 komentarz:
przypuszczał, że wiedźma dała się bzyknąć, bo miał książkę (i nawet do niej czasem zaglądał ;-)). teraz nawet jest taka śmieszna akcja "Nie czytasz? Nie idę z tobą do łóżka" albo jakoś tak ;-)
Prześlij komentarz