wtorek, sierpnia 25, 2009

Kopciuszek

Dramatis personae:
Mój
Ona Kopcąca
Dziecię
Miejsce akcji: Dworzec autobusowy

Mój (do Kopcącej): Proszę z tym papierosem przejść dalej, dym leci prosto na moje dziecko.
Kopcąca: O tym, gdzie stoję, będę decydować ja!
Mój: [staje tyłem do Kopcącej, osłaniając Dziecię przed dymem plecami]
Kopcąca: [rzuca niedopałek w taki sposób, by dym leciał dalej - prosto na nas]

Kurtyna

Tak to jest, gdy myli się w niedorobionych główkach wolność z bezmyślnością a asertywność z chamstwem. Prawdę powiedziawszy byłam w szoku. Nie mamy nic do palaczy, póki na nas nie dymią, ale tu miałam ochotę zasunąć z laczka, że sparafrazuję poetę. Bo palacz, który zachowuje się jak rzeczona Kopcąca po tym, jak go poproszono o przesunięcie się o 3 metry, jest ekhm, chwastem, a nie równorzędnym partnerem do dyskusji.
PS Na stanowisku autobusowym były 2 ławeczki, wszyscy pasażerowie w sumie byli na zawietrznej Kopcącej - niektórym to nie przeszkadzało, ale czterolatek chyba nie musi się wędzić, hę?

1 komentarz:

Alegria pisze...

Wiem jak byłaś wściekła.Mnie również irytują palacze na ulicach, palacz głupi z którym nie można porozmawiać wkurza jeszcze bardziej.