środa, września 30, 2009

Żywieniowo

{Ja} Co chcesz jutro na obiad?
{On} oj nie wiem, nooo, od spaghetti zróbmy przerwę... Może... Hm...
{Ja} Ty konserwo ty, nic nowego ugotować nie mogę, bo taki jesteś...
{On} O, ja jestem bardzo otwarty na nowości w jedzeniu!
{Ja} Tak, mogę z pełną swobodą podmienić czosnek świeży na granulowany w spaghetti...

Właśnie.
Kto mi podpowie, co na obiad mam zrobić?

wtorek, września 29, 2009

niedziela, września 27, 2009

Skąd???

Piorę w pralce narzutę z dzieckowego łóżka, a tu wanna pełna błota.
{Ja} Skąd to błoto? No skąd?
{On} No jak to skąd? Ze wsi!

Aha.

wtorek, września 22, 2009

Stare ale jare

Ilu forumowiczów potrzeba, żeby zmienić żarówkę?

-1 aby zmienić żarówkę i napisać że żarówka została zmieniona
-14 którzy podzielą się podobnymi doświadczeniami przy zmienianiu żarówki i napiszą o tym jak inaczej można było to zrobić
-7 którzy ostrzegą o niebezpieczeństwach grożących przy zmianie żarówki
-1 który przeniesie temat do działu "oświetlenie "
-2 którzy zaczną się kłócić i przeniosą to do działu "Elektryka"
-7 którzy wytkną błędy gramatyczne/ortograficzne w postach na temat wymiany żarówki
-5 którzy pojadą tym co wytykali błędy
-3 którzy poprawią te błędy
-6 którzy będą się kłócić czy pisze się "żarówka" czy "rzarówka" i 6 którzy powiedzą im że są głupi
-2 profesjonalnych elektryków którzy poinformują wszystkich że mówi się "lampa"
-15 wszechwiedzących którzy twierdzą że siedzieli w tym temacie i mówi się "żarówka"
-19 którzy napiszą że to forum nie jest o żarówkach i powinno się to przenieść na forum o żarówkach
-11 którzy obronią temat mówiąc że wszyscy używają żarówek więc temat pasuje
-36 którzy będą debatować która metoda zmieniania żarówek jest lepsza, gdzie kupić żarówki, jakiej marki i które są wadliwe
-7 którzy podeślą linki gdzie można zobaczyć różne przykłady żarówek
-4 którzy napiszą że te linki nie działają i podeślą nowe
-13 którzy zacytują kilkanaście postów pod cytatami pisząc: "Ja też"/"Zgadzam się"
-5 którzy napiszą że odchodzą z forum bo nie mogą dłużej znieść kontrowersji wokół żarówek
-4 którzy napiszą że "BYŁO!"
-13 którzy napiszą żeby "szukać" zanim napisze się kolejne pytania o żarówki
-1 który zrobi mały hijack i zapyta się jak wymienić klakson
-1 nowy który odpowie na oryginalny post po pół roku i zacznie temat od nowa

PS Czy ktoś wie, jaka żarówka energooszczędna ma 5 cm lub mniej od nasady gwintu?

poniedziałek, września 21, 2009

Wyguglane :)

Trzy dowody na to, że Jezus był Meksykaninem:

  1. Miał na imię Jezus
  2. Był dwujęzyczny
  3. Władze go nie lubiły

Ale możemy też wysnuć wniosek, że Jezus był czarny:

  1. Mówił do wszystkich „bracie”
  2. Lubił Gospel
  3. Nie miał uczciwego procesu

Równocześnie jednak mamy dobre argumenty na to, że Jezus był Żydem:

  1. Wszedł w Interes Ojca
  2. Mieszkał w domu aż do ukończenia 33 lat
  3. Był pewien, że jego Matka była dziewicą, a ta z kolei była pewna, że On jest Bogiem

Znakomicie możemy udowodnić też, że Jezus był Włochem:

  1. Gestykulował
  2. Pił wino do każdego posiłku
  3. Używał oliwy z oliwek

Udowodnimy też niezbicie, że Jezus był Kalifornijczykiem:

  1. Nigdy nie obcinał włosów
  2. Chodził boso
  3. Rozpoczął nową religię

Równocześnie możemy przypuszczać, że Jezus był Irlandczykiem:

  1. Nigdy się nie ożenił
  2. Ciągle opowiadał różne historie
  3. Uwielbiał jarzynki i wszelakie zielsko

Choć z pewnością najdalej idącym wnioskiem jest ten, że Jezus był kobietą:

  1. Musiał nakarmić tłumy akurat wtedy, kiedy nie było nic do jedzenia
  2. Usiłował nauczać facetów, którzy nic nie rozumieli
  3. Nawet gdy był już martwy musiał wstać, bo ciągle miał coś do zrobienia

piątek, września 18, 2009

Ogłoszenie


Ale osssochozzzzzzzi?

List do żony

"Najdroższa.

Dlaczego moje skarpetki pod krzesłem, to katastrofa, a twoje zużyte płatki kosmetyczne porozrzucane po całym domu to element wystroju?

Dlaczego zostawiony przeze mnie w lodówce pusty talerz cię zadziwia, a normalnym jest, kiedy przelewasz zupę z dużego garnka najpierw w średni, potem w mały, a na końcu w miskę?

Dlaczego prosisz, żebym wziął cię na spotkanie z moimi kolegami, a potem marudzisz, że ci nudno, jesteś zmęczona i chcesz do domu?

Skąd wzięło się twoje przekonanie, że od urodzenia mam dyplom elektryka i ślusarza-hydraulika?

Dlaczego wzgardliwie prychasz widząc na ekranie Seagala i śmiertelnie się obrażasz, kiedy nie chcę z tobą oglądać jakichś kolejnych "Dziewięć i pół tygodnia"?

Dlaczego tak cię drażni, kiedy zaglądam do garnków i tak cię złości, kiedy nie interesuję się twoimi dokonaniami kulinarnymi?

Powiedz, dlaczego ja też mam zachwycać się Angeliną Jolie, chociaż bardziej podoba mi się Pamela Anderson, której ty nie możesz znieść?

Wyjaśnij, dlaczego chory mężczyzna wyzwala w tobie niepowstrzymany potok sarkastycznych uwag, w tym wypomnienie faktu, że z temperaturą 39 stopni robiłaś generalne porządki w mieszkaniu?

Dlaczego po utracie ostatków żelu do golenia okolic bikini tak przeraźliwie bronisz resztek swojego szamponu jak przed inwazją?

Dlaczego wyrzuciwszy jakąś moją rzecz niewinnie wachlujesz rzęsami i mówisz, że nie wiesz o co chodzi, nie masz z tym nic wspólnego, a tak w ogóle, to sam powinienem pilnować swoich rzeczy, przy czym każdego ranka wymagasz, żebym razem z tobą biegał po mieszkaniu w poszukiwaniu twojego grzebienia?

Dlaczego przed wyjściem spędzasz godzinę przed lustrem, a potem informujesz mnie, że zawsze musisz na mnie czekać?

Dlaczego jesteś niezadowolona z walającego się mokrego ręcznika, mimo że na jego miejscu w łazience zawsze suszą się twoje stringi i stanik?

Dlaczego dostajesz szału zauważywszy mój paznokieć na chodniku, a twój włos w garnku z zupą, to coś normalnego?

Dlaczego narzekasz na to, że zakup zimowych opon do auta jest dla mnie ważniejszy niż zakup nowych butów dla żony, choć i u ciebie stwierdzenie "transport publiczny" wywołuje dreszcze?

Dlaczego swoje skarpety pierzesz z białymi koszulami, a moje z dywanikami z łazienki i toalety?

Dlaczego wstydzisz się kupować prezerwatywy, a mnie co miesiąc wysyłasz po podpaski?

Dlaczego jesteś święcie przekonana, że pochlapane lustro w łazience to wyłącznie moja sprawka?

Dlaczego łasisz się do mnie i tulisz, a potem okazuje się, że chciałaś, żeby cię tylko podrapać w plecy?

Dlaczego wymagasz, żebym natychmiast pozbył się hantli, o które ty się wiecznie potykasz, bo zajmują zbyt wiele miejsca, a sama za nic nie chcesz rozstać się z zardzewiałą maszyną do szycia, chociaż szyłaś ostatnio na zajęciach praktyczno-technicznych w siódmej klasie?

Dlaczego przez pół nocy musisz rozmawiać o naszym związku, a kiedy ja rano proszę cię o zrobienie śniadania, nazywasz mnie sadystą, który nie daje ci się wyspać?

Dlaczego po dwie godziny dziennie żalisz się koleżankom przez telefon, że strasznie przytyłaś, a na basen czy aerobik nie masz czasu?

Dlaczego trzeci miesiąc każesz mi powiesić jakąś półkę, skoro sama nadal jeszcze nie wiesz gdzie?

Dlaczego oczekujesz, że przejawię inwencję przy wyborze prezentu, a sama już któryś rok z rzędu dajesz mi zestaw Gilette?

Dlaczego najpierw mówisz, że cię podnieca zarost, a potem mówisz: "Odejdź, kłujesz!"?

Dlaczego, jeśli wydajesz polecenie (na przykład zrobić przemeblowanie, przenieść pianino, wywiercić dziurę w ścianie) i w ciągu pięciu minut ono nie jest wypełnione, ty demonstracyjnie podwijasz rękawy i sama bierzesz się do roboty?

Dlaczego, kiedy dzwonię ze sklepu i pytam co kupić, ty odpowiadasz: "Nic nie trzeba.", a kiedy przychodzę do domu nagle odkrywasz, że nie mamy w domu ziemniaków, chleba ani proszku do prania?

Twój na zawsze..."

Wyrzuty sumienia

Młoda pisarka napisała o swoich literackich wyrzutach sumienia, czyli książkach, które powinno się znać, ale jest nam z nimi nie po drodze. Nie jest jednak, jak sądzi, jedyną anglistką, która nie czytała "Moby Dicka" ;)
1. "Wichrowe wzgórza" - słuchałam audiobooków po polsku i angielsku, ale żebym dała radę to przeczytać, powiedzieć nie mogę. Po kilkunastu stronach zaczynam przeskakiwać całe ustępy, bo nudno. Ale ględzić przy dzierganiu może.
2. "Gra w klasy" Cortazara. I nie dam sobie wmówić, że to jest czytalne. No way. To jest absolutnie niestrawne.
3. "Zbrodnia i kara" Dostojewskiego. Zbrodnią jest zmuszanie licealistów do czytania tego pisarza.
4. "Anna Karenina" Tołstoja, zaczęta i rzucona. Do dziś pamiętam egzamin z literatury rosyjskiej i pytanie profesora wygłoszone tonem roznamiętnionym: "A czy Pani potrafiłaby tak kochać?"
5. "Madame Bovary" Flauberta" - co za nudy!
6. "Pan Tadeusz" Mickiewcza - tak tak,. jedyna polonistka, która nie przeczytała "PT" :) Fragmenty znam na pamięć, całości nigdy nie przebrnęłam.

wtorek, września 15, 2009

Porannie

Godzina 6:20. On zbiera się do pracy, ja włączam kompa żeby pobawić się, zanim dziecko wstanie.
{On} Taki piękny dzień na spanie a ty już przy kompie siedzisz...

niedziela, września 13, 2009

Uczyć, nie uczyć?

Nie jestem fanką przedszkolnej edukacji językowej, bo w takim wymiarze czasu to to nie jest żadne osłuchanie z językiem, o zapamiętaniu słownictwa czy zwrotów nie mówiąc. Wymaga też dużo pracy od rodziców w domu, a tego rodzice na ogół nie robią, nawet jeśli znają angielski.
Ja jako ja zaczęłam się uczyć angielskiego w liceum, po maturze mówiłam bardzo dobrze, a po dwóch latach kursów - biegle.
Ludzie lubią powtarzać schematyczne i stereotypowe opinie o uczeniu dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym języków obcych.
1. Dzieci w takim wieku uczą się języków najszybciej. PRAWDA, ale wrzucone w obcojęzyczne środowisko, 2x30 min czy 2x45 min. to tygodniowo zaledwie kropelka w morzu i niewiele daje.
2. Dzieci muszą się osłuchać z językiem, zanim zaczną się uczyć "naprawdę" - FAŁSZ - w pierwszej klasie dzieci "przerabiają" owoce, warzywa, nazwy zabawek i "hello". W drugiej klasie nazwy zabawek, "hello" i warzywa. W trzeciej klasie warzywa, "hello" i zabawki. A potem w czwartej klasie zaczynamy od "Hello" i warzyw, bo teraz zaczyna się "prawdziwa" nauka. To nie jest osłuchiwanie, a uwstecznianie dziecka.
3. Dzieci, które zaczęły się uczyć języka w przedszkolu, lepiej opanują język w przyszłości. FAŁSZ. Brak jakichkolwiek badań popierających tę tezę.

piątek, września 11, 2009

Motywacja wizualna

{Ona z okienka} W dniach 28-30 września stacja jest nieczynna.
{On zza kierownicy} A to musi pani jakąś kartkę z informacją wywiesić!
{Ona} Przecież wisi!
{On} O, nie zauważyłem, może jakąś gołą panią koło tej kartki wywiesić? Wszyscy przynajmniej przeczytają...

poniedziałek, września 07, 2009

Czymże jest mąż?

Co każda kobieta wiedzieć powinna
(i czego prawie każda prędzej czy później się dowiaduje)
sł. Ogden Nash
tł. Stanisław Barańczak

Mąż jest to coś, z czym żona musi się zżyć i jakoś to znosić, choćby z piersi wyrywał
jej się okrzyk "Biada!" oraz coś, z czym wieczorem się wieczerza, a rano śniada.

Mężowie nie mają pojęcia o obowiązkach rodzica i zdolności zapamiętania, kiedy przypada rocznica.
Wydaje im się natomiast, że po całych tygodniach zaniedbywania żon i czynienia z nich
melancholiczek wszystko można naprawić jednym głośnym cmoknięciem w policzek.

Kiedy się im uświadamia całą okropność ich tego czy innego postępku, słuchają w sposób
demonstracyjnie cierpliwy, z nieznośnym uśmieszkiem wyższości i myślą: "Och, zaraz jej
przejdzie, niech się tylko do końca wyzłości".

Wchłaniają coctaile w tempie szybszym, niż organizm jest je w stanie przyswoić, a gdy
im rzucić ostrzegawcze spojrzenie, robią minę męczennika, którego kat-sadysta usiłuje
rwać obcęgami i zarazem moralnie gnoić.

Gdy chodzi o przejście pięciu mil dzielących ich od pola golfowego, objawiają
nadzwyczajną raźność, natomiast byle wzmianka o pomocy w zmywaniu naczyń wprawia
ich w stany letargiczne i wdaje się wtedy w wywód na temat: "Kobiety jako istoty z
natury nierozsądne i nielogiczne".

Zmuszenie ich do wstania z łóżka albo pójścia spać o tej samej porze co żona wymaga
nadzwyczajnego trudu.

A kiedy się wykonuje jakąś prostą, codzienną i naturalną czynność, jak na przykład
nacieranie twarzy kremem albo poprawianie warg szminką, zachowują się, jakby byli
przekonani, że ich żona praktykuje czarną magię albo wręcz jest szamanką religii
Voodoo.

Stać ich na dzielność, opanowanie i niewzruszony spokój, gdy w grę wchodzą choroby,
to znaczy oczywiście choroby grożące ukochanej osobie. Natomiast, kiedy sami dostają
kataru lub niestrawności, można by sądzić, że są już obiema nogami w grobie.

Gdy jest się z nimi sam na sam, nie dbają o drobne przejawy kurtuazji i urok ich znika
kompletnie albo co najmniej w połowie. Ale im większe towarzystwo, tym żwawiej
podsuwają żonie krzesła, popielniczki i tace z kanapkami, i to z takim mnóstwem
ukłonów i szurnięć, że aż by się chciało dać im tym krzesłem czy tacą po głowie.

Mężowie to doprawdy przejaw życia irytujący i niewydarzony, i trudno pojąć kaprys
Opatrzności, który większości z nich dał głęboko kochające i oddane żony.